Cóż powiedzieć, gorąco. Podobnie jak rok temu, kiedy szedłem do świętego Jakuba do Santiago de Copmpostela (dzisiaj mamy święto świętego Jakuba). Ale my przecież w JEROZOLIMIE, ktoś powie ,,Co ma piernik do wiatraka"... Warto wiedzieć, że św. JAKUB, zginął śmiercią męczeńską jako pierwszy z Apostołów, ok. 44r. właśnie w JEROZOLIMIE. Tak więc w mieście jego męczeństwa (ścięcie mieczem) przyszło nam celebrować poranną Eucharystię wraz z jutrznią i modlić się za wstawiennictwem patrona pielgrzymów.
Po śniadaniu ruszyliśmy do pracy. Podobnie jak wczoraj, chwyciliśmy za druciane szczotki, pilniki i papier ścierny, czyszcząc metalowe bramy pokryte rdzą.
W tym czasie dziewczyny malowały kraty okienne, a dwie spośród nich dalej porządkowały aptekę.
Praca dosyć monotonna, w upalnym słońcu i gorącym wietrze, ale przynajmniej niektórzy z nas mogli przy okazji podziwiać panoramę Świętego Miasta z wysokości drabiny zastanawiając się, która to Brama Lwia, a która Damasceńska...
Teraz wróciliśmy z terenu i przemierzaliśmy uliczki starego miasta w okolicach Bazyliki Grobu Pańskiego, którą już wczoraj nawiedziliśmy ze zdumieniem oglądając ceremonię jej zamknięcia.
Pozdrawiamy serdecznie i pamiętamy o Was w naszej modlitwie.
P.S. PATRZCIE KOGO SPOTKALIŚMY! :)
(KS. WOJCIECH WĘGRZYNIAK - znany biblista)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz