wtorek, 21 sierpnia 2018

Z Domu do domu

 Wykąpani, ciągle jeszcze niewyspani, szczęśliwi i rozemocjonowani. Siedzimy przed komputerami w domach rodzinnych albo w seminarium. Być może ciągle nie wierząc, że naprawdę mieszkaliśmy miesiąc w Jerozolimie. Tak, mieszkaliśmy...
Pewnie powinno pojawić się tutaj 10 podsumowań. Na razie musi wystarczyć tylko to jedno ;)
Im bliżej wyjazdu, tym intensywniejsze były nasze dni. Chcieliśmy zobaczyć więcej, poczuć mocniej i zapamiętać lepiej - uliczki, kamienie, zapachy, kolory i ludzi. OSTATNI raz pójść do Bazyliki, wejść na Golgotę, dotknąć tego miejsca. Odwiedzić o. Mariusza w kościele św. Anny, wypić obiecaną od dawna kawę i jeszcze nacieszyć się swoją obecnością, popatrzeć na siebie i na to, co udało nam się zrobić, a co (jak to mówi o. Mariusz) jest okazją do wzrostu i rozwoju ;)

Ostatnie, pożegnalne sprzątanie, przepyszny obiad i lody, pakowanie. Bus, odprawa, lot samolotem. O 23:35 dotarliśmy do Gdańska. Trochę się ciesząc, trochę już tęskniąc. Zaczęliśmy powoli wracać do normalności, aklimatyzując się na podłodze gdańskiego dworca kolejowego, czekając na otwarcie McDonalda o 4:30. Rekompensując sobie tym fakt, że nie udało nam się zjeść niczego w koszernej wersji tego ekskluzywnego lokalu ;) Będzie po co wracać znowu do Izraela!

Na dworcu przywitała nas Ania. Potem szybkie selfie, bo Mikołaj pojechał dalej do Nowego Tomyśla. Mimo że planowaliśmy natychmiast po wyjściu z pociągu wrócić do domów, naszych łóżek i wanien to zdecydowaliśmy się jeszcze na wspólną kawę ;) Zasypaliśmy przy okazji Anię i Mamę Marleny toną opowieści i żartów :P To nie nasze ostatnie spotkanie. Obiecujemy to uroczyście i publicznie. Za dużo o sobie wiemy, żeby przestać się nawzajem pilnować przed wyciekiem kompromitujących faktów z naszego życia ;)
ostatnie zdjęcie przed Bazyliką!






kaplica w domu Ojców Białych - zwróćcie uwagę na łóżka na obrazie ;) idealne do medytacji ;)

książki ważna rzecz


podziękowania, podziękowań nigdy dosyć! a było za co!


w pogoni za...???
ostatni rzut oka na miasto...
i ruszyli w stronę busa i lotniska ;)






Przyjechaliśmy z Domu do domu. I czujemy, że już zawsze będziemy mogli tam wracać jak do Domu ;) Nie tylko dlatego, że kraty w oknach malowaliśmy jak swoje, a kratki do studzienek kanalizacyjnych dopieszczaliśmy jak własne. Przede wszystkim dlatego, że Siostry przyjęły nas z serdecznością i troską. I zawsze serdecznym okiem potrafiły patrzeć na nasze nie zawsze poważne i dostojne poczynania, znosząc nieokiełznaność właściwą wiekowi młodzieńczemu :D

Zapraszamy na spotkania AKM już od października, wtedy opowiemy na żywo o tym, co przeżyliśmy i dlaczego już chcemy wracać do Jerozolimy!

Agata :)

1 komentarz:

  1. Radość ogromna z Waszego powrotu !!!, ale... czym teraz zastąpię "rytuał" codziennego zaglądania na ten blog?
    To cudowne, że tyle razem przeżyliście i Chwała Panu za to, czego doświadczyliście i za to, co zostało wam oszczędzone :)

    OdpowiedzUsuń

Liczy się każde źdźbło! [pomoc dla Domu Pokoju w Jerozolimie]

Liczy się każde źdźbło! Każde źdźbło w trawie, której zakup możemy pomóc sfinansować! Plac zabaw w Home of Peace – domu dziecka na Gór...