Chociaż, tak szczerze mówiąc, od powrotu z Galilei fraza "to nasz ostatni..." (tu proszę wstawić cokolwiek: dzień pracy, sjesta, sobota, niedzielne śniadanie itd.) jest u nas słyszana częściej niż nawoływania muezzinów do modlitwy. Czyli często :)
Tak więc, żeby uniknąć tego napiętnowanego słowa, nasze CZWARTE niedzielne przedpołudnie upłynęło nam standardowo i spokojnie - wspólna Msza Święta, śniadanie i trochę czasu na odpoczynek i ogarnięcie bieżących spraw.
Dzisiaj też znalazło się trochę czasu na małą sesję zdjęciową na dachu Domu.
Najpierw była część oficjalna...
Pamiętacie TAMTE winogrona? Nie każdy superbohater nosi pelerynę. Niektórzy tylko, gdy nikt nie widzi... Albo tak im się wydaje:) |
...a potem wprowadziliśmy trochę naszego miejskiego, słowiańskiego folkloru :)
Miasto jest nasze! |
Po południu natomiast poszliśmy do Muzeum Rockefellera, gdzie przewodnikiem był profesor UJ- Pan Krzysztof Pilarczyk, który wraz z żoną gości u sióstr na Górze Oliwnej.
![]() |
Figura Dobrego Pasterza |
Ekipa z panem Przewodnikiem |
Kolejnym punktem, do którego dołączyli się dobrze już wszystkim znani księża - Wojciech i Mariusz, był wyjazd do Tel Avivu na mały plażing. Był czas na kąpiele, rozmowy, relaks na piasku i takie tam.
Bo co więcej można na plaży robić? :)
Przewodnicy naszej Pielgrzymki :) |
Prawie cała ekipa! Wprawne oko wychwyci dwójkę chowającą się na drugim planie... |
![]() |
Była też chwila na podziękowania za wspólny czas, podróże, rozmowy małe i duże :) |
DOM
Zauważyliśmy, że tego właśnie słowa używaliśmy w czasie wyjazdu do Nazaretu, gdy rozmawialiśmy o powrocie na Górę Oliwną. To chyba wystarczający miernik tego, czym stało się dla nas to miejsce w czasie ostatniego miesiąca.
A jutro? Wolę nawet nie myśleć, na całe szczęście to nie ja będę musiał opisywać ten dzień :)
Michał
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz